Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 196.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

razem i radość i smutek. Oznaczymy schedy tych dzieci kontrarewersem.
Odprowadziłem go do drzwi gabinetu i zdawało mi się, że dostrzegłem na jego rysach zadowolnienie pochodzące ze szlachetnego postanowienia.
— Otóż to, Kamillo — mówił daléj Derville, zwracając się do panny de Grandlieu — jak młode kobiety staczają się w przepaści. Starczy czasem jednego tańca, pięknie zaśpiewanego kawałka, spaceru, ażeby sprawić straszliwe nieszczęścia. Biegnie się na głos próżności, dumy, pociąga uśmiech, szaleństwo młodości, nierozwaga. A tymczasem wstyd, wyrzuty, nędza, są-to trzy furye, w ręce których popada niechybnie kobieta, skoro tylko przekroczy granice.
— Biedna Kamilla umiera ze snu — zawołała wicehrabina, przerywając adwokatowi. — Idź spać, moje dziecię, idź, twoje serce nie potrzebuje podobnie strasznych obrazów i bez nich ono zostanie czyste i cnotliwe.
Kamilla zrozumiała matkę i wyszła.
— Zaszedłeś trochę zadaleko, kochany panie Derville — rzekła wicehrabina — adwokat nie jest matką rodziny ani kaznodzieją.
— Ależ gazety są stokroć...
— Biedny Dervillu — przerwała wicehrabina — nie poznaję cię dzisiaj. Czyż sądzisz, że moja córka czyta gazety? Ale mów daléj — dodała po małéj przerwie.
— W trzy miesiące po sprzedaży dóbr hrabiego, uczynionéj na rzecz Gobsecka...
— Możesz powiedziéć teraz nazwisko hrabiego de Restaud skoro mojéj córki już nie ma — rzekła wicehrabina.
— Niech i tak będzie — ciągnął daléj adwokat. — Potém nie otrzymałem kontrarewersu, który miał pozostać w moich rękach. W Paryżu my adwokaci tak jesteśmy często zajęci, iż nie możemy więcéj niż nasi klienci myśléć o ich interesach, chyba w szczególnych wypadkach. Jednakże kiedyś, obiadując z lichwiarzem przypomniałem sobie hrabiego de Restaud i spytałem go, czy nie wie, dlaczego nie daje znaku życia.
— Byłoby mu to trochę trudno — odparł. — Szlachcic jest umierający. Była-to jedna z tych dusz tkliwych, które nie umieją zabić zgryzoty i dają jéj się poźreć. Życie jest-o ciężka praca, jest-to rzemiosło, którego trzeba się nauczyć. Kiedy człowiek, cierpiąc wszystkie bole istnienia nauczył się wreszcie téj sztuki, nerwy jego wzmacniają się i nabierają siły oporu i to pozwala mu panować nad wzruszeniami, nerwy te hartują się nakształt stali, jak owe sprężyny, co uginają się a nie pękną. Wówczas człowiek, jeśli posiada