Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom V 123.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciele: — Duroc, Bessières, Lannes, ludzie silni jak sztaby żelazne, których on jednak wedle swojéj woli niby trzcinowe laski giąć potrafił, padali jak orzechy. Wreszcie, najlepszym dowodem tego, iż Napoleon był dzieckiem Boga zesłaném na to, aby się stał ojcem żołnierzy, najlepszym tedy dowodem mówię jest to, że nie był nigdy ani porucznikiem, ani kapitanem! Tak, tak! od razu dowódcą.
Nie wyglądał na więcéj jak na dwadzieścia cztery lat, kiedy już był generałem, a to od wzięcia Tulonu, gdzie zaczął od tego, iż pokazał innym, jak się to z armatami obchodzić trzeba. Tak tedy, moi kochani, jednego dnia spada nam taki chuderlawy generałek na dowódcę armii włoskiéj, która nie miała wtedy ani żywności, ani amunicyi, ani ubrania, ani butów, jedném słowem goła była jak święty turecki. Moje dzieci! powiada on do nas, jesteśmy tu razem. Otóż wbijcie to sobie w mózgownice, że od dziś za dwa tygodnie będziecie zwycięzcami, będziecie mieli porządne płaszcze, buty jak się należy i wszystko, ale, moje dzieci, potrzeba zdobyć Medyolan, aby tego dostać. On rzekł, a myśmy poszli. Było nas trzydzieści tysięcy obdartusów przeciwko osiemdziesięciu tysiącom zuchów niemieckich, tęgich chłopców, dobrze odzianych, jakbym ich dziś widział. Wtedy Napoleon, który był jeszcze tylko Bonapartem, tak jakoś w nas tchnął męztwo i siły, że jakbyśmy się odrodzili! Idziemy nocą, idziemy dniem; tłuczemy Niemców pod Montenotte, sprawiamy im łaźnię pod Rivoli, Lodi, Arcole, Mellesimo i już ich ani popuścim. Żołnierze zasmakowali w zwycięztwach. Napoleon obsacza tych generałów niemieckich, co sami nie wiedzieli, co ze sobą robić, zabiera im czasem po dziesięć tysięcy ludzi od jednego razu, zabiera działa, żywność, amunicyę, pieniądze, wszystko, co pod rękę podpadło, i gdzie-bądź na wodzie, na ziemi, na górach, w dolinach, wszędzie ich bije na kwaśne jabłko. A tymczasem armia podpasła się aż miło; bo widzicie, cesarz, który był także bardzo sprytny, wszędzie gdzie przyszedł, mówił mieszkańcom, że ich oswobodzić przychodzi. Więc oni téż karmili nas i kochali; kochały nas i kobiety, bo to były bardzo sprawiedliwe istoty. Koniec końców w Ventozie 96 roku, co podówczas nasz dzisiejszy miesiąc marzec znaczyło, zostaliśmy panami Włoch, jak to przepowiedział Napoleon, a następnego roku także w marcu, spotkaliśmy się oko w oko z Wiedniem, uprzątnąwszy wszystko przed sobą jak miotłą. Zniszczyliśmy trzy różne armie z kolei i wyprawili na tamten świat czterech generałów, z których jeden siwy już dziad upiekł się jak szczur w słomie podczas wzięcia Mantui. Królowie na kolanach łaski żebrali. Zawarto pokój. I pytam, czy człowiek sam przez się mógł to wszystko zdziałać? Nie! Bóg mu dopomagał, to pewna. Bo uważcie tylko, Napoleon rozmnażał się jak te pięć chlebów ewanie-