Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom V 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przeciw nam sprzysięgło, choć staliśmy murem, ho! ho! Dokazywała ta armia cudów waleczności w takich bitwach jak pod Dreznem, Lützen, Bautzen. Zapamiętajcie sobie te nazwy dobrze, bo to są perły bohaterstwa Francuzów, którzy tak się w tych czasach popisywali, że żaden dobry grenadyer dłużéj nad pół roku nie wytrzymał. Zwyciężamy więc ciągle, ale Anglicy znów nam bruździć zaczynają, podburzając ludy głupiemi gadaninami. Torujemy sobie drogę wśród tych tłumów i gdzie tylko się cesarz ukaże, tam już pewni swego jesteśmy; bo czy-to na lądzie, czy na morzu, jak powiedział: „trzeba przejść“, przechodziliśmy. Wreszcie stajemy na francuzkiéj ziemi, a samo powietrze już niejednego biednego piechura na nogi postawiło. Mówię to z własnego doświadczenia, bom się jakby odrodził za powrotem do kraju. Ale tuż zaraz trzeba było bronić Francyą, tę naszę piękną Francyą przeciw całéj Europie, co się na nas zaindyczyła za to, żeśmy chcieli nauczyć rozumu Rosyan i wepchnąć ich we właściwe granice, aby nas nie zjedli; co jest obyczajem północy bardzo na południe łakoméj; jak to z ust kilku generałów słyszałem. Wtedy cesarz zobaczył własnego teścia, przyjaciół, których na tronach posadzał, i tych łotrów, którym korony odzyskał, sprzysiężonych przeciwko sobie. Nawet Francuzi i sprzymierzeńcy nasi opuszczali szeregi i przechodzili na stronę nieprzyjacielską, jak się to w bitwie pod Lipskiem zdarzyło! Toż to okropności, na jakie prości żołnierze nigdyby się nie zdobyli. Trzy razy na dzień niegodziwcy ci łamali dane słowo i to byli książęta! Tfu! z takiemi książętami! Robi się więc ogólny najazd na Francyą. Gdzie tylko cesarz swoje lwie oblicze ukazał, tam nieprzyjaciel cofnąć się musiał i powiadam wam, że Napoleon więcéj zdziałał cudów broniąc Francyi, jak kiedy zdobywał Włochy, Wschód, Hiszpanią, Rosyą i całą Europę. Tak naprzykład postanowił sobie sprawić pogrzeb wszystkim cudzoziemcom na naszych ziemiach, aby się nauczyli szanować Francyą. Pozwala im więc podejść pod sam Paryż i za jednym zamachem, dosięgając najwyższego szczytu swego gieniuszu, rąbie ich w bitwie nad bitwami, co ją słusznie matką wszystkich bitew nazwać można. Ale cóż! Paryżanie przelękli się o swoję grubą skórę i mizerne kramiki, daléj tedy otwierać bramy najeźdźcom, powiewać białemi chorągwiami, buntować cesarzową i tak rokoszanie byli górą i wszystko w łeb wzięło, aż serce boli pomyśléć. Najlepsi jego przyjaciele, generałowie opuścili ich dla Burbonów, o których nikt nigdy nie słyszał. Wtedy cesarz pożegnał się z nami w Fontainebleau. „Żołnierze“ powiedział. Zdaje mi się, że go widzę jeszcze; płakaliśmy wszyscy jak dzieci; chorągwie i orły były pochylone jakby na pogrzebie, boć prawdę rzekłszy