Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/137

Ta strona została przepisana.


Więc sto puharów za zdrowie kochanka
Spełnij, Meceno, i wytrwaj do ranka
       15 Przy mdłem lamp świetle; nie zmącą biesiady
Wrzaski ni zwady.

O Rzym się nie trap i publiczne sprawy:
Już Dak Kotyson[1] nie wznowi wyprawy,
A Med, nam ciężki w wojennej potrzebie,
       20

Sam szarpie siebie.


Stary wróg z brzegów hiszpańskich już słucha,
Już dźwiga oków, acz późno, łańcucha;
Już chyży Scyta łuku nie napina
Na Rzymianina.

       25 Czy wszystko dobrze? — Nie twoja w tem głowa,
Nie troszcz się zbytnio, co przyszłość nam chowa;
Obecnej chwili owoc zrywaj złoty,
Precz w kąt kłopoty!

    i oblepieniu smołą wstawiano do wędzarni (apotheca lub fumarium), ażeby winu nadać dojrzałość i wytrawność.

  1. W. 18. Dak Kotyson — Po zwycięstwie akcyjskiem mogli Rzym niepokoić tylko jeszcze Dakowle nad dolnym Dunajem, Partowie na wschodzie (por. I. 26, 5), Kantabrowie w Hiszpanji i Scytowie nad Donem.