Ta strona została przepisana.
25
Pan ci ja okazalszy własności wzgardzonej,
Niż gdybym swe śpichlerze apulskiemi plony[1]
Aż po brzegi zapychał sąsiadom na dziwy,
Na stosie bogactw dziad prawdziwy.
Czystej wody mam ponik, gaj kilkumorgowy,
30
Rok rocznie jaki taki zapewnion zbiór nowy —
O panie wielomożny afrykańskiej niwy[2],
Czy wiesz, żeś mniej, niż ja, szczęśliwy?
Miodów w ul kalabryjskie nie znoszą mi pszczoły,
W lestrygońskiej amforze[3] Bakchus[4] mi wesoły
35
Nie mięknie[5] i wełniste na galskiem pastwisku[6]
Owce nie szczypią ziół dla zysku;
Lecz nie zagląda do mnie ubóstwo natrętnie,
I gdybym cię poprosił, dałbyś więcej chętnie.
Żądze w karby ująwszy ciaśniejsze, bez szkody
40
- Bardziej pomnożę tem dochody,
- ↑ W. 26. apulskiemi plony.—Równina apulska w połudn. Italji słynęła z żyzności gleby.
- ↑ W. 31. afrykańskiej niwy; — por. I 1, 10.
- ↑ W. 34. W lestrygońskiej amforze... — Bajeczny lud Lestrygonów, siedzący według Homera gdzieś na krańcach zachodnich, umiejscowili Rzymianie w okolicy miasta Formiae w Kampanji, słynnego z szlachetnych winnic.
- ↑ W. 34. Bakchus — meton. wino.
- ↑ W. 35. nie mięknie — nie odlega się.
- ↑ W. 35. na galskiem pastwisku. — Okolice Wenecji, Padwy, Modeny i Parmy w Gallji przedalpejskiej słynęły z hodowli owiec.