Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/195

Ta strona została przepisana.


Gród po dniu wziąwszy — o złości przeklęta! —
Byłby on w ogniu smażył niemowlęta,
       15 Mordował nawet miłości zadatki
W żywocie matki.

Lecz dać się wepchnąć w brzuch konia Pallady,
Co kłamał świętość, napaść w płaszczu zdrady
Tłum rozbawiony świątecznie, swawolny —
       20

Nie był on zdolny.


Alić na prośby Wenery mu drogiej
Król bogów wyrok odmienił zbyt srogi,
Eneaszowi szczęśliwsze już z góry
Nadając mury.

       25 Mistrzu, co Muzę grać uczysz na lirze,
Febie, co kędzior w Ksantu nurzasz wirze[1],
Sławę ochraniaj daunijskiej dudki[2],
Boże młodziutki!

Feb mi natchnienie, Feb dał ukochaną
       30 Śpiewania sztukę i poety miano:
Wy dziewic wybór, chłopcy, ojców płodzie
Pierwszych w narodzie,

Delskiej kochanie bogini myśliwej
W rysie mierzącej, w jelenie z cięciwy,
       35 Saficką nutą śpiewajcie mi w mierze,
Jak ja uderzę.

  1. W. 26. w Ksantu wirzeXanthus, rzeka w Licji, nad którą leżała Patara, jedno z ulubionych miast Apollina.
  2. W. 27. daunijskiej dudki — tj. poezji Horacego. Daunia, dawna nazwa Apulji, rodzinnej krainy Horacego.