Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/227

Ta strona została przepisana.


Gorszy cykuty, czosnek niech je taki:
Och, żeńców twarde mieć flaki![1]
       5 Co za jad straszny wnętrzności mi ryje!
Chyba jad żmii on kryje,
A jam nie poznał! — Czy do tej potrawy
Kanidja[2] dała przyprawy?
Tym jadem pewnie natarła Jazona
       10

Medea,[3] w nim zadurzona,

Kiedy okropne już słysząc poryki,
Wściekłe ujarzmiać miał byki;
Rywalce[4] dała nim przesiąkłe szaty,
Nim smok ją uniósł skrzydlaty
       15 Żar tak niebieski straszliwie nie parzy
Apulskich spalonych twarzy,

    doczniedocznie nie przypadła do smaku. Poeta, przesadzając z humorem dotkliwe skutki, wynikłe z spożycia owej potrawy, grozi Mecenasowi w razie powtórzenia tego figla zemstą, jaka go spotka ze strony — kochanki.

  1. W. 4. żeńców... flaki. — Była to widać potrawa, przyrządzana dla żeńców.
  2. W. 8. Kanidja — poznamy się z nią bliżej w jambie V.
  3. W. 10. Medea, córka króla Ajetesa w Kolchis, zakochawszy się w Jazonie, który przybył po złote runo, dała mu czarodziejskie zioła, które mu miały dopomóc do ujarzmienia ogniem zionących, spiżowych buhajów.
  4. W. 13. Rywalce. — Była nią Glauce, córka króla korynckiego Kreona, dla której Jazon opuścił Medeę; ta z zemsty podarowała jej zatruty płaszcz, który ją życia pozbawił, i następnie na wozie, ciągnionym przez skrzydlate smoki, uleciała do Aten.