Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/277

Ta strona została przepisana.


       85 Na co twarz się nie skrzywi nawet ugrzeczniona:
Ty w dąsy i unikasz jak dłużnik Rusona,[1]
Co to w smutne Kalendy[2] nakręci się wszędzie,
A gdy dla wierzyciela grosza nie zdobędzie,
Jak jeniec, kark schyliwszy, cierpkich słucha bredni.
       90 Zejszczał się po pijanu lub kociołek przedni,
Bo Euandra,[3] strącił: Występek nielada!
Lub przez to, że z przede mnie kurczę, głodny, zjada,
Już mi nie miły, już mi na nim nie zależy?
Cóżby było, gdyby się dopuścił kradzieży,
       95 Albo się sprzeniewierzył, albo przał umowie?
Kto głosi równość grzechów,[4] ten mocny jest w słowie,
Rzeczywistość mu przeczy, czucia, obyczaje,
Pożytek, co słuszności moc i życie daje.
Skoro pierwsze żyjątka wypełzły ze ziemi,
       100 Nieme twarze i szpetne, wszczął się między niemi
Bój o żołądź i pielesz na pazury, pięści,
Potem kije aż wreszcie broń lepsza zachrzęści
Zaszedł słów wynalazek na czucia i brzmienia,
Powstały nazwy rzeczy; świat postać odmienia:

  1. W. 86. Ruson, nieznany zresztą historyk, jest wierzyciel, który zmusza niewypłacalnego dłużnika do cierpliwego słuchania jego nudnych bredni historycznych.
  2. W. 87. w smutne Kalendy — wypłacano procent lub kapitał, dlatego smutne.
  3. W. 91. Kociołek Euandra, mitycznego założyciela Pallahteum, najstarszej osady na Palatynie. Grasowała wówczas manja zbierania (podrobionych) starożytności; por. II 3, 21 (miednica Syzyfa).
  4. W. 96. równość grzechów — stoicka zasada lub raczej paradoks.