Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/281

Ta strona została przepisana.


Ty, chceszli, dymaj co sił; miech pewnie nie pęknie.
       20 Zanim żelazo w ogniu do kucia nie zmięknie.
Niema, jak Fanni:[1] szczęśliw, bez jego przyczynki
Zgodnie mu uchwalono i portret i skrzynki.[2]
Moich pism nikt nie czyta, gdyż czytać się boję
Publicznie: nuż przyganią! Bo ogół za swoje
       25 Bierze wytknięte błędy. Kogo wyrwiesz z brzega,
Ślepa chciwość mu grosza lub próżność dolega;
Do chłopca ten kiep wzdycha, tamten do mężatki,
Tego srebro Albjusza[3] spiż zachwyca rzadki.
Ów na chłodnym zachodzie mienia towar wschodu;
       30 Karkołomnego nieraz nie szczędząc Zachodu,
Pędzi, jak kurz z wichurą na nicby nie pytał,
Byle co nie uronić lub zwiększyć kapitał.
Wszyscy boją się wierszy, nie w smak im poeci.
»Patrz, ma siano na rogach;[4] umykaj, bo leci.
       35 Dla poklasku nie szczędzi własnych przyjacieli.
Co na karcie nabazgrze, w lot chce, by wiedzieli
Baba z wodą i z chlebem wracający sługa«.
Słuchaj, co na to powiem: odpowiedź niedługa.

  1. W. 21. FanniFannius, nieznany bliżej poeta z pod ciemnej gwiazdy.
  2. W. 22. ...i portret i skrzynki. H. ma na myśli popis publiczny, na którym palmę pierwszeństwa przyznano Fanniusowi, a nadto bez jego prośby uchwalono jego popiersie i utwory (zwoje w szkatułach) umieścić w publicznej bibljotece na Palatynie przy świątyni Apollina.
  3. W. 28. Nieznany bliżej Albius, kocha się w rzadkich sprzętach z bronzu.
  4. W. 34. Niebezpiecznemu buhajowi obwiązywano rogi sianem.