Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/287

Ta strona została przepisana.


SATYRA V[1]

Rzym wielki opuściwszy, miałem mniej przyjemną
Noc w Arycji;[2] Heljodor,[3] retor, jedzie ze mną,
Z Greków przenajuczeńszy. Targ Appijski[4] potem,
Pełen flisów, karczmarzy, nie gardzących złotem.
       5 Miast jednej nocy, koniom porzuciwszy wodze,[5]
Dwie mieliśmy, lecz zato mniej strząsłem się w drodze.
Tu dla wody ohydnej, ach, z brzuchem zadzieram,
Na druhów ucztujących markotnie spozieram.
A już też noc poczyna spuszczać na dół cienie
       10 I światełka na niebios wyrzucać sklepienie;
Służba flisom, ci służbie prawią komplementa:
»Dawaj łódź! — Nie pchaj tyle! — Cóż to, my bydlęta? —

  1. V. — Humorystyczno-gawędziarski opis podróży, jaką poeta w orszaku Mecenasa odbyt na wiosnę r. 37 przed Chr. z Rzymu do Brundisium w celach politycznych.
  2. W. 2. Arricia (dziś Ariccia) — m-ko na podgórzu albańskiem, 16 mil rzymskich (1 mila 1480 m) od Rzymu, pierwsza stacja na via Appia.
  3. W. 2. Heljodor — retor grecki, niezbędny wówczas w orszaku wielkiego pana.
  4. W. 3. Targ Appijski, Forum Appi — 27 mil rzymskich od Aricji, już w pobliżu bagien Pomptyjskich; stąd przeprawiano się na statku kanałem, zwykle w nocy, do następnej stacji do »źródła Feronji« 3 mile przed Terracyną.
  5. W. 5. Drogę ze Rzymu do Forum Appi (61 klm.) można było odbyć w jednym dniu; Horacy jechał dwa dni, ale zato »mniej się strząsł« wolniej jadąc (»koniom porzuciwszy wodze«) gościńcem, wyłożonym płytami kamiennemi (tu i ówdzie do dziś zachowanemi).