Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/305

Ta strona została przepisana.


Brat niewolnik przez wieki grzebie w trumnie taniej[1]
       10 I nędzarze pospólnie tu byli chowani.
A nasz błazen Pantolab[2] i wnuk Nomentana?[3]
Tym też stóp tysiąc frontu, sto w głąb przestrzeń dana,
Z warunkiem, że prócz synów inni nie dziedziczą.[4]
Dziś Eskwilje do zdrowych okolic się liczą,
       15 Chodzącym po przestronnym wale przyjemności
Nie truje smutny widok bielejących kości.
Lecz z zwierzem i złodziejem ja mniej mam kłopotu,
Co tu się do ogrodu wdzierają z za płotu,
Jak z czarami, z gusłami, co myśl zdrowych osób
       20 Psowają; tych dotychczas wytępić nie sposób.
Skoro Luna odsłoni nadobnego czoła,
Baby kości[5] zbierają i szkodliwe zioła.
Widziałem: w czarnym płaszczu, z rozpuszczonym
Podkasana Kanidja, bosa, strasznym głosem [włosem
       25 Klnie ze starą Saganą, a grozy ponurej
Dodaje bladość; potem ostremi pazury

  1. W. 9. w trumnie — ubogich grzebano, nie palono w Rzymie.
  2. W. 11. Pantolab »wszechbiorący« — przydomek niejakiego Malliusa Werny, że pożyczał, gdzie się dało.
  3. W. 11. Nomentanus, por. I 1,102. Gryzący dowcip polega na tem, że Pantolab i wnuk Nomentana, należący do »towarzystwa«, zmieszani tu są z nędzarzami.
  4. W. 13. Grobowce mogły z majątkiem przechodzić na dalszych nawet krewnych lub też służyły tylko pierwszemu właścicielowi i jego następcom w prostej linji.
  5. W. 22. kości ludzkie używane były do lekarstw i do czarów.