Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/416

Ta strona została przepisana.

»Nie Kumy i nie Baje — cel naszej podróży«,[1]
Targnąwszy lewą wodzą, jeździec się oburzy;
Ale gadaj do konia: koń w pysku ma ucho).
I napisz, czy tam zboża dostatek, czy krucho,
       15 Czy deszcz piją łapany,[2] czyli żywe zdroje
(Bo o wino tamtejsze bynajmniej nie stoję;[3]
U siebie piję cobądź, win lepszych nie ruszę,
Lecz nad morzem szlachetne, łagodne mieć muszę,
Co mię od trosk wyzwoli i bogaczem zrobi,
       20 Żyły rozgrzeje, duszę, wymową ozdobi
I przy jakiej Lukance odmłodzi mię hożej).
Pisz, gdzie więcej zajęcy, gdzie dzików się mnoży,
Gdzie ryb więcej, gdzie jeżów[4] z przewybornym smakiem,
Bym mógł tłustym do domu powrócić Feakiem —
       25 O tem wszystkiem mi napisz, wiary godny świadek.
Menjusz,[5] zjadłszy po ojcu i po matce spadek,
Został błaznem, szukając do życia sposobu,
Pańskim, błędnym, od żłobu chodzącym do żłobu.

  1. W. 11. Nie Kumy... — Poza Sinuessą opuszczał podróżny via Appia i puszczał się na prawo brzegiem morskim do Cumae i Baiae. Tam też instynktowo wydziera się koń pod jeźdźcem, gdyż już nieraz przebiegał tę drogę. Oburzony jeździec zwraca go w lewo, do Kapuy, a stamtąd do Neapolu i dalej. »Gadanie« z koniem nie powinno dziwić u jeźdźca, który konia uważa za towarzysza.
  2. W. 15. deszcz piją łapany — wodę z cystern.
  3. W. 16. Miejscowych win H. pić nie myśli, lecz sprowadzi sobie szlachetne, więc Falernum, Massicum i t. p.
  4. W. 23. jeżów — morskich, uchodzących za przysmak
  5. W. 26. Menjusz, Maenius — osławiony żarłok i błazen, komiczna figura, przejęta z satyry Lucyljusza.