Kadm w smoka się nie zmienia albo Prokne[1] w ptaka:
Nie wierzę, wstrętem przejmie okropność mię taka.
W pięciu, nie mniej, nie więcej, aktach ma na scenie
190
Wygrać się sztuka, chcesz-li mieć z nią powodzenie.
Bóg niech nie występuje, chyba że konieczny,
By rozciąć węzeł; czwarty aktor jest zbyteczny.
Chór aktora zastąpi, jego rolę miewa;
Ale między aktami niech tylko to śpiewa,
195
Co z czynnością się łączy, a z treścią nie wadzi;
Niech zawsze cnocie sprzyja, zawsze przyjaźń radzi,
Porywczych niech poskramia, smutnym ulgę sprawia.
Uczt skromność, sprawiedliwość, karność niech wysławia,
Spokój przy drzwiach otwartych bezpieczny i błogi,
200
Tajemnicy nie zdradza, błaga wszystkie bogi,
Z fortuną niech podnosi nędzne, pychę kruszy.
Flet[2], dziś miedzią okuty, trąby głośne głuszy;
Niegłośny, pojedynczy, służył w dawnym czasie
Swym tonem niebogatym chórom ku okrasie,
205
Nie grzmiał, jak dziś, nie huczał po widowni całej.
Lud też patrzał nieliczny — bo i kraj był mały —
Ale jędrny i skromny i z gruntu poczciwy.
Lecz gdy kopce zwycięsca posunął szczęśliwy,
A gród się coraz szerzej murami obganiał,
210
Pijać zaczęto we dnie, a nikt nie przyganiał:
Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/475
Ta strona została skorygowana.