Jeśli zaś ktoby chciał mu dopomódz i linkę mu podać,
Rzekłbym, „wiadomoż ci pewnie czy on z umysłu nie wskoczył.
Oraz nie pragnie ratunku?“ i sycylijskiego poety
Zgon opowiem. W pragnieniu by miano go kiedyś za boga,
Z zimną krwią Empedokles do Aitny ognistej przepaści
Wskoczył; niech służy poetom i prawo i wolność do zgonu.
Kto wbrew woli ratuje zabija go niemal tem samem.
To też nieraz to uczynił, a choć go zratujesz i nadal
Człekiem zostanie i chęci do śmierci głośnej nie straci.
Zresztą nie bardzo wiadomo dlaczego wiersze popełnia;
Czy że ojców popioły zbezcześcił, czy gromem rażony
Smutny usunął kopczyk; to pewne że wściekły jak niedźwiedź,
Który zabezpieczające złamawszy kraty od klatki,
Łapie nieuków, uczonych by czytać natrętnie swe wiersze;
Kogo zaś chwycił przytrzyma aż w końcu czytaniem uśmierci,
Z mocą pijawki co skóry nie puści aż krwią się napełni.