Ta strona została przepisana.
Do Chloi (I 23).
Vitas hinnuleo me similis, Chloe.
Czemuż odemnie, Chloe urodziwa,
Stronisz, jak ona sarneczka pierzchliwa,
Matki po górach, kniejach szukająca,
Z bojaźni drżąca?
Bo czy to wietrzyk co z trawką się pieści,
Ruchomym listkiem zwolna zaszeleści;
Czy wąż zasyczy, już tracąc nadzieję,
Cała płótnieje.
Wszakże ja, świadkiem i ludzie) i bogi!
Ni lew afrycki, ani tygrys srogi,
Abym miał szarpać drapieżnemi szpony,
Twój włos pieszczony.
Przez litość folguj żalowi mojemu!
Kiedyć już i czas i wiek jest po temu,
Odbiegłszy matki, Chloe ulubiona,
Sam tu do łona!