Pomnij zachować umysł niezachwiany
Pośród złych przygód i od animuszu
Zbyt zuchwałego wśród pomyślnej zmiany
Chroń się, gdyż umrzesz, Delliuszu;
Umrzesz, czy smutny przeżyjesz czas cały.
Czy na trawniku zacisznym zasiędziesz
Na dni świąteczne i z piwnic wystały
Swój Falern zapijać będziesz.
Gdzie biała topol z sosną rozrośniętą
Chętnie swe cienie gościnne zespala,
Gdzie wstrząsać brzegu kotliną wygiętą
Pierzchliwa sili się fala —
Tam rozkaż przynieść i wina i wonie
I kwiaty — róże, tak krótkiej trwałości,
Póki wiek, mienie i trzech prządek dłonie
Tej ci dozwolą radości.
I willi, którą żółty Tyber myje —
Ustąpisz: bogactw spiętrzonych ogromu
Ziem skupowanych ustąpisz — i domu
Dziedzic twój potem użyje.
Czyś bogacz, plemię Inachusa stare,
Czyś biedak wyszły z warstw najniższych łona, —
Niema różnicy: pójdziesz na ofiarę
Bezlitosnego Plutona.
Wszyscy zdążamy tamże; wszystkim z urny
Prędzej czy później jeden los wychodzi
I w kraj wiecznego wygnania pochmurny
Na smutnej wyśle nas łodzi.