Niechaj bitnemi poskramia szeregi
Każdego wroga, w każdej świata stronie, —
Czy która wiecznym ogniem Phoeba płonie,
Czy ją mgły kryją i deszcze i śniegi.
Taki Toś wróżę Quiritom walecznym;
Biada im wszakże, jeśli uniesieni
Zbytnią czcią wspomnień, szczęściem zaślepieni,
Zasiąśćby chcieli w swem gnieździe odwiecznem.
Bo Troja w chwili fatalnej dźwigniona.
Znów musi zginąć w powtórnym pożarze,
Ody ją zwycięskim szykom obledz każę
Pierwszego z bogów ja, siostra i żona!
Choć mur spiżowy za Phoeba przyczyną.
Trzykroć się wzniesie, to jej nie ocali:
Trzykroć go dzielność Achiwów obali;
Po mężach, synach, łzy branek popłyną“.
Lecz dość już Muzo, bo nam nie przystało
Z żartowną lirą tak górnie się nosić!
Przestań więc płocha, mowy bogów głosić,
Rytmem za lekkim psuć treść okazałą.