Strona:PL Horacy Wybór poezji.djvu/69

Ta strona została przepisana.

On znów: „Zważywszy mój talent, już widzę, że się nie wzdragasz
z Viskiem, z Variusem mnie równać w przyjaźni... Boć przecie któż skrobnie
tyle wierszy za jednym zamachem?... kto równie nadobnie
tańczy jak ja?... Niech się schowa Hermogen! jam w śpiewie Seireną!“
Tu mi udało się wścibić pytanie: „Masz matkę ubogą
lub krewniaków na swojej opiece?“ — „Nie! nie mam nikogo!
Wszystkich złożyłem do grobu...“ — „Szczęśliwi!... Jam został ci jeno...
Dobij i mnie, boć na mnie okrutny taki los czyha,
który w dzieciństwie mi z urny wytrzęsła stara wróżycha:
JEGO NIE ZGŁADZI TRUCIZNA, NI WROGÓW WŁÓCZNIA ŻELAZNA,
GRYPA NI STARCZA PODAGRA NI BÓL CO WYKRĘCI MU TUŁÓW;
JEGO DOBIJE GADUŁA... WIĘC NIECH SIĘ WYSTRZEGA GADUŁÓW,
KIEDY NIECO ZMĄDRZEJE I LAT DOJRZALSZYCH JUŻ ZAZNA!“
Ćwierć dnia już zmitrężywszy, przechodzim koło świątyni
Vesty. On stawić się w sądzie miał w związku z własnym procesem:
wiedział, że przegra sprawę, jeżeli inaczej uczyni,
rzecze więc: „Chwilkę bądź łaskaw zaczekać!“ — „Niech zginę z kretesem,
znam się jak kura na pieprzu!“ — „Czy sprawę czy ciebie opuścić?...
Jestem w kłopocie!“ — „Mnie opuść!“ — „O, nigdy!" — i (widać już wściekł się)
rusza jak opatrzony przed siebie ... Ja za nim — bo juści
jak się tu oprzeć zwycięscy?... — „A jakże z tobą Maecenas?“ —