A z wami za nic mieć nie zechce sprawy.
Dajcie mu pokój. W jego szmacie starej
Lepiej nie tykać tego tam niezdary!
Wygrywać bitwy i przy ciżbie mnogiej
W triumfie świetnym wlec spętane wrogi —
Toż niemal z Niebios wziąść gromowe wiano!
Przecież, kto możnych podbić sobie umie,
W niemniejszej z tego godzien mieć się dumie,
Boć nie każdemu być w Korincie dano.
Ktobądź z obawy: iż mu się nie uda,
Nie zrobił czego — zgoda. Drugi za to,
Który się nie bał, zdziałał niemal cuda!
W tem rzecz. Ów pierwszy, myślał gapiowato:
Że może ciężar mdłe mu siły złamie —
Drugi, nie pytał, tylko wziął na ramię,
I niósł, aż mety dosiągł znakomitej.
Lub tylko marnem słowem jest odwaga,
Lub ten, kto dzielnie w ten się sposób wzmaga,
Nadgrodę godzien odnieść i zaszczyty!
Nieraz, kunsztowne w porę przemilczenie
O swojej wielkiej biedzie, nieskończenie
W stosunku z możnym skuteczniejsze bywa,
Niźli nie w porę prośba natarczywa.
Bo ów z kopyta będzie brał zuchwale —
Inny, przyjmując, jeszcze się rumieni...
Uwagi godnych wiele tu odcieni...
Znajdzie się taki, czego mu nie chwalę,
Co rzeknie: — Ziemi liche mam zagony!
Ani ich sprzedać, ni z nich żyć oszczędnie!
A tu, matczysku jeszcze radź strapionej,
Że bez posagu córka w domu więdnie! —
To tak zupełnie, jakby wołał właśnie:
Strona:PL Horacy Wybór poezji.djvu/89
Ta strona została przepisana.