Strona:PL Horacy Wybór poezji.djvu/97

Ta strona została przepisana.

Mogły ten hałas co w naszych odzywa się pełnych teatrach i
Zdaje się Jasów Garganskich, lub morza Tuskiego że szumy
Słychać, z objawem tak głośnym się patrzą na sztukę, przybory,
Obce przepychy, którymi przybrany aktor jak tylko,
Wstąpił na scenę, w poklasku się lewa spotyka z prawicą.
„Powiedziałże co już?“ Nic zgoła. „Cóż więc się podoba?“
Szata wełniana co barwą Tarencką fijołki udaje.
Ale byś czasem nie sądził, że to czemu sam nie podołam,
Skąpo zachwalam, gdy inni pomyślnie tę rzecz uprawiają:
Taki po linie sprężonej potrafi jak mnie się wydaje,
Stąpać poeta, co w duszy pozorem wzbudzi niepokój,
Drażni to znów uspokaja, fałszywym napełnia postrachem.
Jak cudotwórca do Athen, to znów do Thebów przenosi.
Poświęć jednakże i tym co raczej się czytelnikowi
Wolą powierzyć, niż znosić zuchwałych widzów humory,
Pewną opieką, jeżeli Apollona godny przybytek,
Chcesz księgami napełnić i wieszczom bodźca dodawać,
Żeby ochoczo na szczyt Helikonu dążyli zielony.
Prawda że złego w bród sami sobie czynimy poeci,
(Jak żebym własną wycinał winnicę), gdy tobie utwory,
Ofiarujemy przy trudach i troskach; gdy wręcz się obrazim,
Jeśli choć jeden wierszyk się waży kto zganić z przyjaciół;
Kiedy czytane już miejsca choć nieproszeni wtórujem;
Kiedy biadamy, że pracy objawu naszej nie cenią,
Z której pomocą utwory tak zręcznie są przeprowadzone;
Kiedy się spodziewamy, iż dojdzie do tego, że byłeś
Się dowiedział, że z nas kto co pisze, to zaraz przychylnie
Wezwiesz, od niedostatku ochronisz i pisać przynaglisz.
Warto jednakże rozpoznać, jakowych cnota co równie
Świeci na wojnach jak w domu, mieć będzie dozorców i stróżów.
Żeby jej sławy niegodnym w opiekę nie dawać poetom.
Ów Alexandra wielkiego potrafił króla pozyskać,
Choiril, co w zamian za liche, mizernie pisane wierszydła,
Wziął królewską nagrodę w brzęczącej monecie philippów.
Ale jak skażę i plamę atrament zostawia po częstem