Używaniu, tak samo pismaki podłemi wierszami,
Czyny kalają przesławne. Jednakże on właśnie monarcha,
Któren za śmieszne poema rozrzutnie tak drogo zapłacił,
Prawem zakazał, by nikt prócz Apella się wcale nie ważył,
Bądź malować, lub też krom Lysippa odlewać ze spiżu,
Twarz Alexandra bitnego naśladowcy posągów.
Jeślibyś trafny ten sąd w obrazowej sztuce do darów,
Muzy chciał zastosować i ksiąg, to pewnie byś przysiągł,
Bodaj boiockich że mgłach ten sędzia na świat się narodził.
Jednak nie ujmą ci sławy twe sądy o nich i dary,
Które odnieśli z niemałą dla dawcy szczodrego pochwałą,
Varius jak równie Vergilius, kochani przez ciebie poeci;
Ani też lepiej oddane oblicza znakami ze śpiżu,
Niźli dziełami wieszcza i cnoty i dusze przesławnych,
Mężów na jaw wychodzą. Prócz tego bym ja nie przekładał,
Słów pełzających po ziemi, nad pieśni o dziełach podjętych;
Śpiewać o lądach! i rzekach, na szczytach gór zakładanych
Zamkach, lub też o królestwach dalekich i wojnach za twoim
Dzielnie stoczonych przewodem, na całym świata przestworze,
Oraz o stróżu pokoju co wrota przymyka Janusa,
Wreszcie o Romie co groźną za rządów twych Parthom się stała
Wszystko gdybym ja temu, co pragnę sprostał, atoli
Błahy wiersz majestatu twojego nie godny, a nigdy
Podjąć bym nie śmiał zadania na któreby sił nie starczyło.
Zbytnia usłużność, co kocha niemądrzze ciężarem się staje,
Zwłaszcza gdy sztuką i miarą uparcie zalecać się stara:
Prędzej się bowiem nauczysz i chętniej będziesz pamiętał,
To co podaje się w śmiech, niż co się szanuje i ceni.
Nie dbam o taką usługę co ciąży mi, ani też pragnę
Być wystawionym publicznie we szpetnem odbiciu woskowem.
Jabym sobie nie życzył pochwały lichemi wierszami,
Żeby mnię niezręczny o wstyd nie przyprawił i razem
Z mym dziejopisem na dół nie ponieśli, jak w trumnie otwartej,
W miasta dzielnicę gdzie kupczą kadzidłem, lub zapachami,
Pieprzem i wszystkiem cokolwiek w zbyteczny się papier zawija.