Strona:PL Hugo Zathey - Antologia rzymska.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Wre Dunaj i Spereheus ocieniony drzewem.
I te, co swym Meonję ożywiały śpiewem,
Płoną śnieżne łabędzie we wrzącym Kaistrze,
Tag złoto roztopione z wodą toczy bystrze.
I Nil trwogą przejęty porzucił koryto,
Skrył głowę i dotychczas jeszcze ma ukrytą,
Siedem łożów i ujści swej wody pozbawił.
Pożar Stryrnona z Hebrem suchymi zostawił,
Wysechł Ren, Pad i Rodan i Tyber wspaniały,
Któremu władzę świata losy przeznaczały.
Rozpęka ziemia, światło do piekieł się wciska,
Król podziemny nowego przeląkł się zjawiska.
Nawet morza ubywa, a co było morzem,
Teraz piaszczystych zaspów staje się przestworzem.
Góry wyszłe z wód łona łączą Cyklad koło.
Ryby aż w głąb uciekły, delfiny wesoło
Nie śmią igrać nad wodą i kryją się na dnie.
Ryki morskie na grzbietach pływają bezwładnie,
Sarn Nerej niezwykłymi dotknięty pożary
Z Dorydą do najdalszej chroni się pieczary.
Neptun trzykroć prawicę z gniewliwem spojrzeniem
Wzniósł i trzykroć ją cofnął przed słońca płomieniem.
Nawet Ziemia, choć była morzem otoczoną,
Choć do niej jak na wspólnej rodzicielki łono
Ze wszystkich stron się zbiegły przerażone zdroje,
Jednakże i tak sucha, ręką czoło swoje
Zakrywa, z płodnem w niebo zwraca się wejrzeniem
I drżąc sama świat cały przejmuje tera drżeniem
I z spiekłych ust te słowa ledwie wyrzec może;
Jeślim ci przewiniła, o najwyższy boże,
Jeśli mi przeznaczyłeś zginąć od pożaru,
Weź piorun, śmierć z twej ręki przyjmę zamiast daru,
Tobą klęskę osłodzę. Racz spojrzeć: tchu nie mam,
Ledwie mówię, już dłużej płomieni nie wstrzymam,
Z nieba skry i popioły w każdą lecą stronę,
Twarz mam spiekłą, dym w oczach i włosy spalone.
Taż nagroda za moją żyzność i zasługi,
Że znoszę, iż mnie co rok ostre ranią pługi,
Że w liście i pastwiska opatruję bydła,
Że ludziom zboża rodzę a bogom kadzidła?
Choćby mnie słusznie laka czekała zapłata,
Cóż wody winne? jakaż zbrodnia twego brata?
Czemuż ubywa morze, jemu dane w rządy,
Oddalasz go od nieba i zwężasz mu lądy?
Jeśli na mnie i brata jesteś oburzony,
Miej litość nad twem niebem: patrz na obie strony,