Strona:PL Hugo Zathey - Antologia rzymska.djvu/155

Ta strona została przepisana.

Wyda się tłustszy, jako tu na chwili
Świeża z drzew polnych oliwa!
Wszystko tu miłe; ów szczawik ze ślazem
Smaczne i zdrowe zarazem
I resztki dobre jagnięcia ze święta
I kózka wilkom odjęta!
I widzieć wieczór śród wiejskiej biesiady
Napasłych owiec gromady!
I widzieć wołki, jak w górę lemiesze
Powolnie wloką się z pola!
I widzieć, widzieć czeladną swą rzeszę,
Jak twoje łany okolą!
Ze słychów takich Alfiusz, jak sądzę,
Szczędził na wioskę radośnie,
Szczędził i skrzętnił i wszystkie pieniądze
Oddał — na lichwę ku wiośnie.
(Tłóm. Bohdan Zaleski.)


Przeciw wyzwoleńcowi.
(Epoda IV.: »Lupis et agnis«).

Jak wilka z rodu nienawidzi owca,
Tak i ja ciebie, co nosisz na ciele
Od iberskiego pamiątki bykowca
I od łańcuchów obdarte piszczele.

Próżno łeb zdzierasz, bogactwem nadęty;
Krwi podłej złoto szlachectwa nie daje;
Bo gdy zamiatasz kurz po Drodze Świętej
Sześciołokciową togą, lud cię łaje.

Przechodzeń z wstrętem na ciebie spoziera,
Mówiąc; patrzajcie! z czego on dmie, z czego?
Czy gdy z rozkazu hity tryumwira
Przy egzekucyi aż zmęczył woźnego?

Dziś ma w Falernie tysiąc morgów ziemi;
Po Appi cugi dziarskimi ugania.
Ekwes, w najpierwszych ławach z najpierwszymi
Siada, choć prawo otońskie zabrania.

Poco wyprawiać miedziokute floty
Na zbójców morskich i na niewolników,
Gdy właśnie jeden z między tej hołoty
Zrobion trybunem i dowódzcą szyków?!
(Tłóm. Lucyan Siemieński.)