Strona:PL Hugo Zathey - Antologia rzymska.djvu/174

Ta strona została przepisana.

A przeczuwając złe doby, bywa przezorną zawczasu;
Ale, gdy z roku obrotem Wodnik niebiosa zachmurzy,
Nie wyłażąc z swej dziury, tego roztropnie używa,
Co zebrała, gdy ciebie żadne odpędzić od zysku
Skwary nie mogą, ni mrozy, morza, ni ogień, ni miecze;
Wszelka przeszkoda ci za nic, byle kto nie był bogatszy.
Cóż ci to nada, żeś nocą w ziemi głęboko, ze strachem,
Złota i srebra niezmierne skarby ukradkiem zakopał?
— »Szeląg zostanie się podły, jeśli z nich będziesz ubierał«.
— Jakież ma zapas powaby, kiedy naruszyć go nie mam?
Niechbyś na swojem klepisku korcy wymłacał tysiące,
Wszak więcej spożyć niż ja, zaręczam ci, nie byłbyś w stanie.
Jak ów niewolnik, co sakwy z chlebem choć dźwiga w podróży
Na swym grzbiecie zgarbionym, więcej od innych, idących
Ucz ciężaru, nie zyska. Powiedz, zależyż co na tem
Zgodnie z naturą żyjącym, morgów czy setkę, czy tysiąc
Zorzą? — »A jednak to miło z kopców ogromnych ubierać!«
— Z małych jeżeli mi nabrać tyle jest wolno, co z wielkich,
Pocóż nad moją skrzyneczkę twoję śpichlerze wynosisz?
Tak, jak gdybyś żądając wody li tylko dzbaneczka
Lub kubeczka, powiedział: »Z rzeki bym wielkiej zaczerpnąć
Wolał, niż z mego strumyka«. Często już, wierzaj, tych ludzi,
Co w obfitości zbytecznej swojej szukają rozkoszy,
Aufid gwałtowny pochłonął, z brzegu wyłomem porwanych.
Kto zaś li tyle pożądać, ile mu trzeba, nawyknie,
Wody ten mętnej nie pije, ani też ginie w bałwanach
Zaślepiona jednakże gawiedź chciwością zbrodniczą:
»Nie ma nie nazbyt«, krzyczy, »worek jest miarą znaczenia!«
Cóż więc z nią począć? Niech będzie nędzną, o ile samochcąc
Przy tem obstaje, jak ongi mawiał ów bogacz w Alenach,
Który w swem skąpstwie plugawem ludzkie wyśmiewał języki:
»Wygwizdują mnie wszędzie, mniejsza! bo w domu ja za to
Sam się pocieszę poklaskiem, oczy gdy wlepię w szkatułę!«
Nurty zwodnicze ustami Tantal spragniony daremnie
Chwyta... Ty śmiejesz się? pozwól... Odmień nazwisko, wnet poznasz,
Że tu jest mowa o tobie. Zewsząd-eś worów nazwłóczył,
Na nich jak psisko wylęgasz, dysząc, a przytem je musisz
Jakby świętości szanować, cieszyć się jakby obrazkiem.
Nie znasz wartości pieniędzy? Nie wiesz, jak użyć ich trzeba?
— »Kupi się chluba, jarzynki, czasem i wina kwaterkę,
Słowem bez czego już człowiek zgoła się obyć nie może«.
— Czy ci też miło, gdy czuwasz dniami i nocą bez duszy,
Drżąc przed ogniem, rabusiem, własnych gdy boisz się ludzi,
By cię złupiwszy, nie zemkli? Drzewo bym rąbać ot wolał,
Niżli te skarby posiadać, skoro w nich tyle kłopotu!
A gdy się człowiek przeziębi, ciało mu całe zboleje,
Albo go inna choroba wreszcie do łoża przykuje,