Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/126

Ta strona została uwierzytelniona.
—  120   —

— Głupstwo! Selino. Nie będziesz przecie brała do serca takiej drobnostki. Zresztą przyszedłem cię przeprosić.
— A więc nie uważasz mnie już za wspólniczkę tego ohydnego morderstwa?
— Ależ oczywiście, byłem wczoraj w gniewie i mówiłem bez zastanowienia. Wiem, że jesteś niewinną, mimo, że znaleziono mumię w twoim ogrodzie. Co prawda większe są poszlaki przeciw Frankowi Random, chociaż i on zdołał się usprawiedliwić. — Pewien jestem, że ten Hervey musi być ostatnią kanalią.
Łucya i pani Jascher spojrzały po sobie, nie rozumiejąc o co chodzi. Nie zważając na ich zdumienie, profesor usiadł, a pocierając wciąż swoją łysinę perorował coś bez związku.
— Chodziłem z Archibaldem do zatoki, można było wybornie odpłynąć nie zostawiając po sobie śladów. — Tak też musiało się to odbyć. Trzeba tylko wpierw rozmówić się z Herveyem i Don Pedrem.
— Co mówisz ojcze? Co to wszystko ma znaczyć? — pytała Łucya.
— Znaleziono rękopism u Randoma w salonie a szmaragdy znikły.
— Szmaragdy znikły? — krzyknęła wdowa.