Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/130

Ta strona została uwierzytelniona.
—  124   —

— Przepraszam panów, że wszedłem tu bez zaproszenia — rzekł tonem o wiele grzeczniejszym niż zwykle — ale gonię już od paru godzin za panem (tu zwrócił się do Don Pedra). Powiedziano mi na poczcie, że pan tu jest, przyszedłem więc, aby mieć z nim krótką rozmowę.
Peruwiański hidalgo spojrzał na marynarza, którego twarz była jaskrawo oświecona światłem reflektorów muzealnych, i podniósł się uprzejmie na jego przyjęcie.
— Bardzo mi przyjemnie poznać pana — rzekł z wyszukaną grzecznością — proszę, zechciej pan usiąść obok mnie, jeśli szanowny nasz gospodarz pozwoli nam porozmawiać pod swoim dachem.
— Ależ naturalnie, naturalnie! Kakatoes podaj panu krzesło — rzekł profesor z niezwykłą grzecznością.
— Przepraszam! pozwoli pan — przerwał Don Gajangos i sam podsunął krzesło Herveyowi, zapraszając go, by usiadł przy nim.
Gdy kapitan spełnił jego życzenie, hidalgo zaproponował mu papierosa z własnej srebrnej papierośnicy.
— Dziękuję, palę tylko cygara, jeżeli pani pozwoli — rzekł zwracając się do Łucyi.
— Ależ naturalnie, proszę bardzo — odrzekła