Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.
—  128   —

nę profesora, a w spojrzeniu, które rzucił z ukosa na małego uczonego przebijał odcień złośliwości.
— Myślałem — rzekł powoli swoim przewlekłym akcentem — że pan nie będziesz taki głupi, aby stawać po stronie żółtoskórego Dona.
— Poznałem cię już dawno — rzekł sucho profesor — jeszcze wtedy, kiedym się z tobą układał o przewóz mumii.
— Wszystko to nie należy do rzeczy — zauważył Don Pedro. — Kapitanie Hervey, zaprzeczasz więc jakobyś był Gustawem Wazą?
Za całą odpowiedź kapitan zawinął rękaw i pokazał wszystkim tatuowane miejsce.
— Możecie to oglądać, jeżeli się wam podoba — rzekł — co zaś do tego, czy nazywam się Waza czy Hervey, to już nikogo nie obchodzi. Jestem obywatelem całego świata. Ot co!
— I złodziejem! — zawołał Don Pedro.
— Powiedz pan, co zrobiłeś z rękopisem? — podchwycił szybko Archie.
— Słuchajcie — rzekł Hervey — gdyby nie było tu tej panny (ukazał na Łucyę) pokazałbym tej pomarańczowej małpie, że mu nie wolno kręcić mną, jak pierwszym lepszym murzyńskim brudasem, zwłaszcza, gdy mi się to nie podoba.
— Lucy, moje dziecko — rzekł profesor —