Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.



XXI.
We własnych sidłach.

Wesoły ogień płonął na kominku w różowym saloniku pani Jascher. Lampy przyćmione abażurami i zapuszczone firanki wytwarzały niezmiernie miły zaciszny nastrój, a przecież właścicielka tego uroczego gniazdka była widocznie czemś wzburzoną.
Chodziła niespokojnie po pokoju pogrążona w przykrych rozmyślaniach, a z ust jej wypadały od czasu do czasu urywane wykrzykniki.
— Wielki już czas, abym poślubiła profesora, inaczej wierzyciele mnie zjedzą — mówiła, zatrzymując się przed lustrem — i wyjadę stąd uboższą niż przybyłam, a o wiele starszą. I znowu rozpocznie się codzienna walka z nędzą i rozpaczą. Nie, trzeba raz z tem skończyć, profesor musi się natychmiast ze mną ożenić.