Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.
—  143   —

— Słuchaj pan — rzekła. — Dotąd zwodziłam pana, ale teraz powiem całą prawdę.
— O morderstwie?
— Nie, o morderstwie nic nie wiem, tylko o sobie.
Random w zruszył ramionami.
— Więc najpierw o sobie, potem opowiesz mi pani szczegóły zbrodni.
— Przysięgam, że o tem nic nie wiem, list który do pana pisałam, jest kłamstwem.
— Więc przyznaje pani, że go pani pisała.
— Przyznaję, niemam już sił na dłuższą walkę.
— Jaką walkę?
— Z nędzą. Nic tylko długi. Wierzyciele.
— Przecież odziedziczyłaś pani majątek?
— To także kłamstwo. Nie miałam żadnego brata, nie znam wcale Chin, mimo, że otrzymuję stamtąd rzeczywiście owe perfumy, jako podarunek noworoczny. Mimo to nie jestem wcale tak złą, za jaką mnie pan uważasz. Chciałam po prostu wyjść za profesora Bradock i ustalić przez to swój los. Potrzebowałam tych pięciuset funtów, aby je pożyczyć profesorowi na jego badania, a sądząc, że pan jest bogaty, zwróciłam się do pana z tem żądaniem. Myśl do tego podało mi oskarżenie Herveya, wtedy napisałam ten list.