Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/150

Ta strona została uwierzytelniona.
—  144   —

— Miałaś mnie pani, widzę, za wielkiego głupca.
— Rzeczywiście, nie przypisywałam panu wiele sprytu, a przecież dowiodłeś pan zręczności dużo, odkrywając moje plany. Mój list miał jedynie na celu zdobycie grosza, ale teraz... teraz...
— Teraz — rzekł, wstając Random — pójdę natychmiast do profesora, i ostrzegę go, kim pani jesteś.
— I wydacie mnie w ręce policyi.
— Nie, tego nie zrobię, za długo byłem gościem pani i znajomym, dostateczną chyba będzie karą dla pani, gdy nie zostaniesz żoną profesora. Nie próbuj jednak pani uciekać, bo jesteś nam niezbędnie potrzebną dla odkrycia mordercy Boltona. — Zresztą wszelkie usiłowania byłyby daremne, bo każę panią strzedz jednemu z moich żołnierzy.
— To jakbyś mnie wydawał w ręce policyi?
— Nie — to zupełnie co innego — żołnierz spełniać będzie mój rozkaz, nie wiedząc o co chodzi.
— Myślałam, że się pan gorzej ze mną obejdzie. Czy zobaczę pana jeszcze?
— Przyjdę tu jutro, po widzeniu się z profesorem i raz jeszcze nie radzę pani próbować ucieczki.

To rzekłszy wyszedł.