Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/158

Ta strona została uwierzytelniona.
—  152   —

Wtedy Random otworzył szufladę biurka.
— A przecież profesor utracił już podobno jeden ze szmaragdów. Patrz, co przesłano mi dziś bezimiennie.
To mówiąc, pokazał Archibaldowi pod światło lampy niezrównany klejnot, promieniejący migotliwymi snopami olśniewających zielonych ogni.
— Cóż to? Cóż to jest? — wołał zdziwiony Archie.
— Właśnie sprowadziłem cię umyślnie aby ci to pokazać. Wystaw sobie, znalazł to dziś mój żołnierz, w budce wojskowej przy której trzymał straż.
— Chyba żart?
— Bynajmniej — zaadresowane było do mnie. Powiedz, co myślisz o tem? Kto mi mógł to przysłać?
— Hervey może — rzekł zamyślony Hope.
— Co? Ten szajlok amerykański, miałby zwrócić rzecz skradzioną przez siebie, chociażby jako podarek ślubny?
— Jakto podarek ślubny?
— Obacz napis na kopercie, w której mieścił się szmaragd.
Tu Random pokazał Archibaldowi wspomniany papier.