Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/163

Ta strona została uwierzytelniona.



XXIV.
Wyznanie.

Tymczasem Frank szamotał się na werandzie z Joasią pokojową pani Jascher, która uczepiwszy się kurczowo jego rąk, nie przestawała wydawać strasznych krzyków. — Wrzaski te przeszły za chwilę w atak histeryczny, którego nie można było żadną miarą uspokoić.
— Zbóje! mordercy! — krzyczała jak opętana. — Oto znów jeden — zawołała nagle — odchodząc od przytomności.
Istotnie ciemna jakaś sylwetka ukazała się z za węgła domu.
— Pst! jesteś tu Random? — zawołał cicho Hope — gdyby nie ta przeklęta mgła, byłbym go schwytał.
— Kogo?
— Mordercę pani Jascher.