Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/164

Ta strona została uwierzytelniona.
—  158   —

— Co mówisz, pani Jascher zamordowana!?
— Tak jest, leży zabita w swoim salonie.
Usłyszawszy te słowa Joasia, zaczęła wyć nieludzkim głosem.
— Kogo tam masz? — spytał Hope.
— To służąca pani Jascher, Joasia. Oszalała widocznie.
Uwolnił się od niej z trudnością, dziewczyna upadła na podłogę nie przestając jęczeć. Zniecierpliwiony Random podniósł ją szorstko.
— Dość tego, nie pora na krzyki, trzeba ratować twoją panią. Idź do kuchni i przynieś lampę.
Gdy dziewczyna spełniła to zlecenie, Hope i Random, którzy tymczasem powrócili do salonu ogarnęli wzrokiem obraz dzikiego spustoszenia, jaki przedstawiał ten pokój zwykle tak zaciszny. Wyglądał jak po przejściu rozjuszonego bawołu. Meble podruzgotane, kandelabry, lustra potłuczone, firanki wyrwane wraz z karniszami, szyby wytłuczone wskazywały drogę, którą musiał uciekać morderca. Nieszczęśliwa kobieta miała głęboką ranę w piersi, zadaną widocznie ostrem narzędziem. Na ten widok Joasia poczęła znowu płakać i krzyczeć.
— Zaprzestań raz, a biegnij po doktora — oburknął ją Random, który ukląkł tymczasem przy zamordowanej i przekonał się, że serce jeszcze bije.