Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/170

Ta strona została uwierzytelniona.
—  164   —

Doktor wlał jej do ust parę łyżeczek koniaku.
— Odpocznij pani, musisz zebrać wszystkie siły abyś mogła mówić.
— Nie, nie, wystarczy mi ich na to co mam powiedzieć — mówiła nieszczęśliwa, usiłując się podnieść. — Panie Frank! Panie Random!
Głos jej chrypiał i rwał się co chwila.
— Jestem tu — rzekł Random, zbliżając się do łóżka.
Pani Jascher schwyciła go za rękę.
— Tak! panu powiem wszystko, dostałeś szmaragd?
— Więc to pani?
— Tak, to ja posłałam ci go, byłam ciężko obrażona, bałam się ja... ja... Tchu jej zabrakło, zaczęła się dusić.
— Proszę nie mówić — rzekł żywo doktór — niech panowie wyjdą.
— Nie, nie, niech zostaną, ja i tak umrę. — Pić doktorze, daj mi jeszcze pić.
Doktor przysunął jej do ust kieliszek z koniakiem. Piła chciwie, alkohol przywracał jej siły. — Nadludzkim wysiłkiem usiadła na łóżku.
— Hope, Random! chodźcie tutaj — rzekła niezwykle mocnym głosem. — Słuchajcie! to ja rzuciłam szmaragd do budki żołnierza — sama