Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/186

Ta strona została uwierzytelniona.
—  180   —

— Więc obawiacie się panowie walki? — spytał Date, śledząc pilnie ruchy statku, gdzie spuszczano właśnie szalupę. Nie sądzę, żeby przyszło do jakiego zajścia, ten człowiek obaczywszy mój uniform, uszanuje zapewne przedstawiciela władzy.
— Przedstawiciele władzy są chyba ostatnią rzeczą, którą szanuje Hervey — mogę ręczyć, że nie będzie sobie wiele robił z uniformu pańskiego — odparł Hope.
— Widzę moi panowie, że wciągnęliście mnie w czysto korsarską awanturę. Mam przecież nadzieję, że obejdzie się bez guzów. Pomimo wszystko liczę jednakże na powagę mego uniformu.
Pomieniony uniform nie podobał się jednak widocznie marynarzowi, bo dostrzegłszy metalowe guziki błyszczące przy księżycu, wydał rozkaz majtkom, którzy kilku ruchami wioseł cofnęli szalupę wstecz.
— Widzę Don Pedro, że przyprowadziłeś pan z sobą okazałą świtę — zawołał z łódki Hervey — a któż jest ten anioł w mundurze ze złotymi guzikami? Czy nie jaśnie wielmożny arystokrata?
— Nie — odparł Random, domyślając się, że ten malowniczy opis dotyczy jego osoby. Ja tu jestem wraz z przyjacielem moim Hope, a to pan inspektor Date.