Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/187

Ta strona została uwierzytelniona.
—  181   —

— Wiesz już pan zapewne, co zaszło wczoraj w willi pani Jascher — rzekł inspektor.
— Wiem, ale to nie moja rzecz. Niech mi Don Pedro odda obiecane dolary, a wręczę mu dokument którego żąda.
— Przyjdź pan tu, a otrzymasz pieniądze — rzekł Don Pedro.
— Niema głupich — odrzekł Hervey — chcielibyście mnie widzę zakopertować, ale się wam to nie uda.
— Cóż znowu, kradzież popełniona przed trzydziestu laty, dziś już panu niczem nie grozi. Chodź pan tu bez obawy.
— Nie wierzę pańskiemu słowu, niech je potwierdzi arystokrata i tamten pan.
Hope i Random zaręczyli mu słowem honoru, że nie przygotowują żadnej zasadzki, wtedy kapitan zdecydował się wreszcie przybić do brzegu. Łódka zatrzymała się kilka kroków poniżej miejsca, gdzie stali czterej panowie, Hervey zaczął się wdrapywać powoli na stromy brzeg. W pół drogi zatrzymał się, żądając aby Don Pedro wyszedł na jego spotkanie. Inspektor tymczasem śledził podejrzliwie szalupę, i zauważył, że zatrzymała się jeszcze niżej niż w chwili wylądowania Herveya, w miejscu oznaczonem wetkniętym w piasek nad-