Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.
—  51   —

Tamten zresztą zdawał się mieć równie przykry charakter, jak uczony.
— Czego pan chce odemnie? — zapytał opryskliwie Bradock, zmuszony oderwać się na chwilę od jakiegoś niesłychanie interesującego papyrusa.
— Chciałbym pogadać z panem trochę — rzekł kapitan przewlekłym akcentem.
— Daj mi pan pokój, nie mam czasu — brzmiała niezbyt uprzejma odpowiedź.
Hervey usiadł najspokojniej, wyciągając swoje długie nogi i wydobył z kieszeni cygaro równie długie i czarne jak on sam, poczem zapalił je, zapowiadając w ten sposób zamiar dłuższego zabawienia u profesora.
— Gdybyśmy byli w Stanach Zjednoczonych — rzekł z flegmą — wyciąłbym już panu od dawna siarczysty policzek dla nauczenia go grzeczności. — Rozumie pan?
— Jesteś pan kapitanem Nurka?
— Nie, wymieniłem już to stare pudło, na piękny nowy okręt. Jadę teraz na morze południowe dla połowu pereł, a za trzy miesiące będę z powrotem. Jeżeli pan chcesz, zabiorę z sobą tego koczkodana — dodał, ukazując na Kakatoesa, który siedział jak zwykle przykucnięty na piętach okurzając sarkofag.