Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/58

Ta strona została uwierzytelniona.
—  52   —

— Potrzebuję jego usług i nie myślę go panu odstępować — odparł sucho profesor. — Zapłaciłem już panu przecie za przyjazd Boltona i mumii. Czego u dyabła chcesz pan jeszcze odemnie, nie mamy już z sobą nic wspólnego.
— Właśnie, że bardzo wiele — odparł z flegmą marynarz. — Ta mizerna zapłata którą mi pan dałeś, poszła dla moich majtków, ja z tego nic nie dostałem. Dlatego też przyszedłem tu do pana w nadziei, że dorzucisz mi parę dolarów.
— Nie mam pieniędzy do rozdawania za darmo, nie jestem wcale miłosierny.
— A któżby tam prosił o jałmużnę takiego starego skąpca.
Bradock poczerwieniał jak burak.
— Jeżeli mówić będziesz do mnie takim tonem przeklęty bandyto, to cię natychmiast wyrzucę!
— Pan mnie?
— A ja! — I zaperzony profesor skoczył na równe nogi, przyczem wyglądał jak rozjuszony kogut gotujący się do skoku.
— Na śmiech mi się zbiera patrząc na pana! Czego się pan irytuje, zamiast pogadać ze mną o tej mumii.
— Moja zielona mumia! — krzyknął profesor,