Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/66

Ta strona została uwierzytelniona.
—  60   —

Wobec tego usiłowania profesora Bradocka, nie zdołały wskrzesić na nowo tych wygasłych płomieni.
Co innego za to uderzyło i zadziwiło uczonego egiptologa w czasie rozmowy jego z młodym baronem. Wszedłszy do mieszkania Randoma, położonego w obrębie fortu, gdzie młody oficer stał wraz ze swym pułkiem, Bradock wpadł do salonu nie czekając aż go zaanonsują.
— Proszę, usiądź pan — rzekł grzecznie Random, podając mu krzesło.
— Ależ to siedzenie twarde jest jak kamień, podaj że mi pan poduszkę i dołóż drzewa do ognia, bo zimno u ciebie, że i pies by nie wytrzymał.
Random przyzwyczajony do ekscentrycznego zachowania się profesora, spełnił z uśmiechem jego żądania i usiadł sam naprzeciw swego gościa.
— Z przykrością dowiedziałem się o pańskiem nieszczęściu — rzekł Random.
— O jakiem nieszczęściu?
— Tragiczna śmierć pańskiego sekretarza i ucznia.
— Ach tak! Ten błazen dał się idyotycznie zamordować i zgubił moją mumię.
— Zieloną mumię — rzekł Random, patrząc z roztargnieniem w ogień — słyszałem o niej.