Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/91

Ta strona została uwierzytelniona.
—  85   —

— Przyjechałem tu przed trzem a godzinami rannym pociągiem — mówił Bradock, zrzucając płaszcz podróżny. — A to ty Hope, jak się masz?
— A gdzież się ojciec tak długo zatrzymał? — pytała Łucya.
— Wstąpiłem po drodze do pani Jascher. — Czy wiesz Łucyo, że rozważyłem twoją radę i postanowiłem ożenić się z tą kobietą, i oświadczyć się jej, co też uskuteczniłem.
— Ach jak to dobrze, jak się cieszę — wołała Łucya, klaszcząc w dłonie.
— Więc ożenisz się z nią pan dziś jeszcze? — pytał ze śmiechem Archie.
— Cóż ci u dyabła strzeliło do głowy? — mówił Bradock, powracając do dawnego tonu. — Mówię wam przecie nie po chińsku, że oświadczyłem się dziś pani Jascher. — To bardzo miła kobieta, a przytem miałem sposobność przekonać się, że interesuje się archeologią. — Przyjdzie tu jutro na obiad.
— Dziś jeszcze pobiegnę do niej, aby jej złożyć życzenia — wołała Łucya z zapałem. — Ty Archie pójdziesz ze mną, nieprawda?
— I owszem, nie mam nic przeciw temu — a teraz piję na pomyślność twoją i pani Jascher — rzekł Hope, podnosząc szklankę.