Choć ludzie giną z nędzy, nie brak mu pieniędzy.
Hej kolenda, kolenda.
Z kin, knajp i dancingów ma on forsy dosyć.
Ludek nasz wesoły, nie trzeba go prosić.
Lecz, gdy trza dać na szkoły, narzeka, że jest goły.
Hej kolenda, kolenda.
Bezrobotnych rzesze jeszcze się tułają,
Z mieszkań, choć ochrona, również wyrzucają.
Co to się dziać będzie, kiedy zima przyjdzie.
Hej kolenda, kolenda. B.
Wśród nocnej ciszy
Głos się rozchodzi
Czy tak się robić
Na święta godzi
Kiedy rzeźnik miast z świniny
Narobił kiełbas z koniny
a kiszek z bułki.
W Noc Wigilijną,
Gdy człek podpije,
Potem się w kurczach,
Boleściach wije,
Gdy zagrychę zje czasami
Od rzeznika z trychninami,
wnet biedak kona.
Ze złości wtedy
Trzęsie nas febra
Chcesz rzeźnikowi
Połamać żebra.
Albo pogruchotać schaby
I po krzyżu dać mu, aby
sam nie był świnia J.