Strona:PL Ibsen - Brand.djvu/12

Ta strona została przepisana.

BRAND: Więc za bożą
Pocierpisz sprawę...
CHŁOP: Mnie nie trwożą
Ni twe, ni boskie... mam ja swoje
Nie byle jakie niepokoje,
Więc chodź...
BRAND:  Żegnajcie!

(zdala słychać głuchy huk)

SYN: (krzyczy) O! Lawina!
BRAND: (do chłopa, który go chwycił za kark)
Puść!
CHŁOP: Nie!
BRAND: Puść!
SYN: Szablon:Tab40Precz stąd!...
CHŁOP: (walcząc z Brandem) Zła godzina
Niech mnie...
BRAND: (wyrywa mu się i rzuca go w śnieg)
O tak, nie spoczniesz prędzej,
Aż się doczekasz jakiej nędzy!

(znika)

CHŁOP: (wygrzebując się z śniegu i pocierając sobie ramię)
Niech mu zapłacą za to czarci!
Oto, co Pańscy słudzy warci!

(woła, podnosząc się)

Hej, mości księże!
SYN: Poszedł granią!
CHŁOP: Zda mi się... oko moje za nią
Trop w trop podąża!...
(woła ponownie) Hej, pastorze!
Czy nam jegomość wskazać może,
Skąd my tu błądzić dziś zaczęli?
BRAND: (we mgle)
Poco ci rady? Jak najśmielej
Już ty utartym kroczysz szlakiem.