Strona:PL Ibsen - Brand.djvu/34

Ta strona została przepisana.

GERDA: (nie słuchając go wcale)
Ze mną chodź do tego groda!
Spadła-ci tam renów trzoda,
Przyjdzie na nią, wierz, swoboda,
Gdy się stopi śniegu wał!
BRAND: Nie idź tam, gdzie czyha śmierć!
GERDA: (wskazując ku dołowi)
Ta ku śmierci wiedzie perć!
BRAND: Pan Bóg z tobą!
GERDA: Chodź-że dalej!
Gdzie ten kościół się krysztali!
Lawina ci śpiewać będzie,
A kazalne zaś orędzie
Lodowcowy wiatr wypowie,
Aż cię, człeku, przejdzie mrowie!
Jeno niech cię w onej głębi
Nie przeraża gniew jastrzębi!
Choć nasadza czarny róg
Na swe czoło, nie miej trwóg,
Nie lękaj się jego piórek:
Spoczywa on, jako kurek,
Na wieżycy mej świątyni,
Nic ci złego nie uczyni.
BRAND: Dzika perć ta śród tych gór,
Dziki duch twój, lutni wzór
O spękanych strunach... Boże!
Zło się w dobro zmienić może,
Lecz, co marne, marnem zawsze...
GERDA: Znowu leci... Coraz krwawsze
Wlepia oczy — straszne ślepie!
Coraz groźniej skrzydłem trzepie!
Uciekajmy, cudzy człecze,
W domowinę naszą! Pieczę
Da mi kościół... To mój schron!

(krzyczy)