Strona:PL Ignacy Daszyński - Sejm rząd król dyktator.pdf/51

Ta strona została przepisana.

w rezultacie, jak rządzić się nie powinno! Byłaby to najstraszniejsza krytyka rządu, odsłaniająca przyczyny niedoli całego narodu, a wzbogacania się garści najlichszych obywateli. Historja lichwy triumfującej, pewnej, że pozostanie bezkarną, spółek, ograbiających całe społeczeństwo, popieranych przez ministra spekulacyj walutowych, tego upustu krwi biednym ludziom, a zysku spekulantów i ruiny waluty państwowej. Gdzie sam rząd spełniał funkcje gospodarcze bezpośrednio, tam królowało niedołęstwo, łapownictwo, rozkradanie lub marnowanie grosza publicznego: stąd powstała pogardliwa nazwa „etatyzmu“, jako wcielenia niedołęstwa, niecelowości, nierozumu i łajdactwa niejako urzędowego. Rządy polskie były faktycznie lata całe zwolnione od obowiązku wykonywania budżetu, bo budżet stawał się w czasie inflacji nonsensem. Następstwem tego jest brak ministrów, którzyby respektowali budżet, i dziecinna nawyczka, żeby wstawiać w dochodach mniej, a w wydatkach więcej od rzeczywistych wyników i mieć za pomocą tego okpienia parlamentu sumy pieniężne do dyspozycji „na czarną godzinę“... Sejm oczywiście skreśla te budżety jak umie, ale może wykryć podstęp rządowy tylko z wielkim trudem. Ofiarą padają wówczas pozycje potrzebne, a ostają się niepotrzebne, lub niekonieczne. Nie można też rządu oczyścić z zarzutów — łagodnie mówiąc — nieudolności i braku wiedzy w sprawach polityki walutowej. Wyglądało to czasem tak, jakby spekulanci bankowi i eksporterzy czuwali nad losem waluty polskiej. Istne kozły gospodarzami w kapuście!… O ile minister Skarbu czuł się raczej ministrem „sfer gospodarczych“, o tyle w ministerstwie