Strona:PL Ignacy Daszyński - Sejm rząd król dyktator.pdf/63

Ta strona została przepisana.

ny hymn państwowy i widzi odkryte głowy czołobitnych idjotów. Andrieu, dyrektor policji za Napoleona III, opowiada w swoich pamiętnikach, że Napoleon w zetknięciu z rozentuzjazmowanym tłumem „poddanych“ wymieniał tysiące uścisków ręki z tymi, co już nie mogli zapanować nad entuzjazmem, ale nigdy nie uścisnął innej ręki, jak tylko ajentów policyjnych, dyrygowanych przez zręcznego dyrektora policji cesarstwa!... To był „wdzięczny lud“ Napoleona III. Jak w takiej, tutaj tylko zlekka zaznaczonej, atmosferze mogą wyrastać na rozumnych, prawych i energicznych ludzi owi dziedziczni monarchowie? Dawniej rzemiosło królewskie było łatwiejsze, bo chłop tonął w pańszczyźnianej pokorze i ciemnocie, proletarjatu wielkoprzemysłowego nie było wcale, król był, jak chce p. Dubanowicz, „szczytowem wiązaniem“ gmachu feodalnego lub bogiem, panującym nad motłochem. Ale co ten król „wiąże“ w ustroju dzisiejszego rozwiniętego kapitalizmu? Albo jest pustą ozdobą republiki jak w Anglji, albo narzędziem kapitalistów jak gdzieindziej, albo niczem więcej, jak dożywotnim prezydentem republiki. Ale o takiego króla naszego koguty monarchistyczne nie biją się. Oni śnią swoje sny o potędze pobudzeni tem, że „jest w Polsce źle“ i że król ich snów Polsce, ale w pierwszym rzędzie — im dopomoże! Mogą się doczekać przykrych rozczarowań, bo wedle znanego, a mądrego przysłowia „narody nie mają pamięci, a królowie uczucia wdzięczności“… Gdyby monarchistom udało się kiedyś sprowadzić do Polski króla, można być pewnym, że „w interesie dynastji“ ten król ich przepędzi, a zacznie kokietować różnych radykałów, przeciwko którym walczą