Strona:PL Ignacy Daszyński - Sejm rząd król dyktator.pdf/80

Ta strona została przepisana.

należy twierdzenie, że „trzebaby kogoś mocnego, ktoby Polaków wziął za m…ę i zrobił porządek“…
Krytycyzm, wolność zdania, swobody konstytucyjne, stają się nagle czemś nieznośnem, gdy jest źle w kraju. Odebrać to ludziom, „wziąć za łeb“, nakazać im być rozumnymi, posłusznymi, spokojnymi, uszczęśliwić ich przemocą, choćby za pomocą „ciupagi“ czy karabinu maszynowego! I przeczuleni inteligenci krzyczą w takich chwilach, żeby ich też kto wziął za łeb i „kuł w m...ę“!…
Mimo tych głośnych obietnic uszczęśliwiania ludzi za pomocą walenia w łeb, śmiemy twierdzić, że nie wierzymy w naprawdę silną dyktaturę w Polsce. Polacy nie są narodem, uznającym autorytety, chyba takie, które dobrodusznie pozwalają się obniżać dowoli. Nie są jeszcze narodem „państwowym“ w tem znaczeniu, że uznawszy w czemś konieczność państwową, gotowiby byli jej się podporządkować bez reszty. Nie lubią silnego państwa… Dyktator musi mieć powodzenie. Nikt nie zniesie spokojnie sytuacji, jeżeli mu się noga powinie. Monarchje dziedziczne i Republiki mogły znosić lata ciężkie; dyktator ich nie przetrwa. Nie ma czasu, nie jest bowiem dziedziczny! Musi w bardzo krótkim przeciągu czasu przekonać ludzi, że za jego rządów jest znacznie lepiej, że lekarstwo gwałtu nie jest gorsze od choroby, na którą zostało zastosowane.
Jakiem echem dyktatura w Polsce przeprowadzona odbije się za granicą, tego trudno na razie przesądzać. Ale porównanie Polski z Włochami Mussoliniego, kuleje bardzo silnie. Położenie Polski geograficzne i gospodarcze jest gorsze i ten czynnik może uczynić rządy dyktatora bardzo krótkiemi… Jeżeli