trudno sobie wyobrazić poprostu nie dającą się opisać nędzę tych miljonów ludzi.
Wynikiem tej nędzy były rozruchy i zaburzenia, jakie rozgrywały się na giełdach pracy w Odessie, Moskwie i Leningradzie. Nieszczęśliwi ci biedacy, którym sprzykrzyło się beznadziejne wyczekiwanie, doprowadzeni do rozpaczy przez funkcjonariuszy Giełdy, poturbowali ich nieco i splądrowali lokale biurowe. Interwenjowała milicja, „uspokajając“ protestujących... karabinami. Dzienniki miały odwagę twierdzić, że wśród bezrobotnych było dużo apaszów, i że bezrobotni sami winni byli tym nieporządkom („Prawda“, 2 czerwca 1928). Oczywiście nie mogły wystarczyć takie nieprawdopodobne wyjaśnienia, urągające najelementarniejszym uczuciom komunistycznym, starające się uniewinnić instytucje a zwalić całą winę na biedne ofiary niesprawiedliwości społecznej. Wówczas dopiero odkryto wszystkie bolączki Giełd pracy: „to prawdziwe kloaki“, mówi o nich Melniczanski, leader syndykatów; roi się w nich od nadużyć; przy kontroli wykryto zbrodnie 31 funkcjonariuszy; protekcja panuje tam niepodzielnie; lokale znajdują się w stanie ohydnym; pijaństwo i chuligaństwo grasuje wśród tych nieszczęśliwych, którzy tam znaleźli przytułek, kobiety obraża się tam, a nieraz i gwałci publicznie; funkcjonarjusze przekupni; Komisarjat pracy wie o wszystkiem, ale nic nie robi; komisarz pracy Schmidt, broni się, zwalając całą winę na syndykaty („Trud“, 15 czerwiec 1928). W Sierpuchowie, w pobliżu Moskwy, Giełda pracy mieści się w dwóch ciemnych i brudnych ubikacjach, gdzie ludzie tłoczą się i gniotą, cisnąc
Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/293
Ta strona została przepisana.