demja ta nie osłabnie, trzeba będzie wobec winnych zbrodni sprzeniewierzenia stosować karę śmierci“. („Prawda“, 28 maj 1925).
Nigdzie na całym świecie nie można zaobserwować czegoś podobnego. Zdarzyć się mogą wszędzie odosobnione wypadki przekupstwa, trafiają się tu i ówdzie nieuczciwi funkcjonarjusze, — ale wszystko to nie wytrzymuje porównania z tem, co się dzieje w rosyjskich syndykatach. A wyjaśnienie jest bardzo proste: owe syndykaty nie są syndykatami. Proletarjat i pracownicy w Z. S. S. R. nie posiadają żadnych syndykatów. Są to tylko biura i biurokracja, nie mająca nic wspólnego z biedującemi masami. „Członkowie“ nie są członkami. Nie mają nic do gadania; idzie tylko o to, by wyciągnąć z nich trochę grosza, urwać im coś z ich nędznych zarobków i zmusić w ten sposób do jeszcze intensywniejszej pracy. Tomski powiedział pewnego razu w Leningradzie podczas dyskusji następujące słowa: Gdybym jako zwykły członek syndykatu pozwolił sobie na podobne krytyczne uwagi, — wyrzuconoby mię poprostu z syndykatu. („Trud“, 30 maj 1925). To jasne. Wyrzuconoby go z Syndykatu, a więc wyrzuconoby go i z fabryki, czyli musiałby zdechnąć z głodu. A taksamo wygląda i w Partji i we wszystkich sowieckich organizacjach. Zresztą Tomski doświadczył tego w tym roku na własnej skórze: wyrzucono go odrazu i z Syndykatu i z Prezydjum Syndykatów za to, że popadł w zatarg z Sekretariatem Partji. A ten Sekretarjat, gdyby tylko zechciał, mógłby wogóle wycofać go z obiegu, bez sądu: wystarczyłby rozkaz wydany G. P. U.
Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/405
Ta strona została przepisana.