cej się publicznie „socjalistyczną“, niema wogóle żadnego ustawodawstwa. Prawda, jest niezliczona ilość ustaw i dekretów, wśród których gubią się najtężsi i najbardziej wyspecjalizowani juryści sowieccy, — z któremi jednak Sekretarjat Partji, oparty o swoje G. P. U. nie liczy się zupełnie. Zresztą i mówi się to nawet bez ogródek: „Dyktatura proletarjatu, jak każda dyktatura, jest władzą nieskrępowaną żadnem prawem ni ustawą“, pisał jeden ze współpracowników „Izwiestia“, (17 wrzesień 1926), polemizując z Krylenką, generalnym prokuratorem, który był zdania, że i ta dyktatura dałaby się pomieścić „w ramach obowiązujących ustaw“. A więc — precz z ustawami! A przecież prasa sowiecka setki razy notowała wypadki nadużycia władzy, samowoli, gwałcenia ustaw, cytowała rozmaite dekrety, rozporządzenia, instrukcje, regulaminy, okólniki urzędowe i t. p., normując zachowanie się każdego osobnika w sowietach aż do najdrobniejszych szczegółów! Prasa ta domagała się poszanowania „rewolucyjnego ustawodawstwa“. Bogusławski, Szolc, Krylenko i inni rozpisywali się nieraz szeroko na ten temat. Ale i tutaj stosuje się metodę „leczenia kataru bez zapobiegania przeciągom“. Skoro dyktatura nie jest krępowana żadnem prawem, pocóż tracić czas na dyskusję o ustawodawstwie? Wystarczy przecież zupełnie, że jaki sekretarz Partji, miejscowy, powiatowy, okręgowy czy generalny, wyda rozkaz, któremu pospólstwo i tak się poddać musi. Co się tyczy „trybunałów ludowych“, to i one wchodzą w skład machiny biurokratycznej, dając zajęcie
Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/411
Ta strona została przepisana.