zły. Zbliżył się do ławki i w tej chwili zawołał radośnie:
— Stawro!...
Uścisnęli się serdecznie i Adrian usiadł obok Stawra.
Stawro, kupiec jarmaczny, trudniący się sprzedażą chłodzących napojów, był dalekim krewnym matki Adriana. Ongi była to postać znana na wszystkich przedmieściach i w okolicy. Teraz, gdy minęło już trzydzieści lat od głośnego zajścia, którego był bohaterem, pamięć o nim zgasła.
Raczej wysoki, o włosach jasnych i spłowiałych, bardzo chudy, miał pomarszczoną twarz i duże, niebieskie oczy, czasem spoglądające szczerze i otwarcie, a czasem niechętnie i podejrzliwie. Oczy te, zależnie od okoliczności, wyrażały całe życie Stawra. Życie nędzne, smutne, tułacze, a od dwudziestego piątego roku złamane przez nieszczęśliwe małżeństwo z dziewczyną piękną, bogatą i uczuciową. Z małżeństwa tego wyszedł po roku, okryty hańbą, z sercem rozbitem i spaczonym charakterem.
Historję tę Adrian znał pobieżnie. Matka, nie wchodząc w szczegóły, dawała ją jako przykład najwstrętniejszego życia; lecz Adrian wyciągał stąd wnioski, wręcz przeciwne. Z właściwym sobie wyczuciem ludzi pochylał się Adrian nad włóczęgą, jak nad jakimś instrumentem muzycznym, pragnąc usłyszeć, czy dotknięta przezeń struna odezwie się. Ale dotychczas nie udało mu się pochwycić żadnego oddźwięku.
Zresztą widzieli się zaledwie trzy, czy cztery
Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/12
Ta strona została przepisana.